Nazywajcie go jak chcecie… jest wielki… można go nienawidzić, można go uwielbiać… oto Nowy Jork – Big Apple.
Założony w 1614, a od 1625 nazywany Nowym Amsterdamem, bo w końcu to holenderska kolonia 🙂 Obecnie zwany pieszczotliwie Big Apple, który zamieszkuje ponad 8,5 milionów ludzi. Każdy (bądź prawie każdy) widział w TV albo na filmie wieżowce na Manhattanie, Brooklyn Bridge czy Statuę Wolności… ale tam trzeba pojechać i zobaczyć…
… Jesteśmy blisko lotniska w Nowym Jorku. Już od jakiegoś czasu kręcimy się nad miastem, robimy trzecie okrążenie… miasto jest ogromne z prostopadłymi do siebie ulicami. Wreszcie lądujemy, dopiero co dotknęliśmy ziemi, a za nami już następny samolot ląduje (to i tak nic … przy odlocie stałem w „korku” na pasie startowym). Chwilę później jedziemy samochodem do miejsca, gdzie przez chwilę będziemy mieszkać… Następne cztery dni biegamy bo mieście (głównie Manhattanie), po Karaibach wszystko jest wielkie 🙂
Siódmego dnia nienawidzę Nowego Jorku… ósmego nie jest lepiej… Wydaje mi się, że tu się wszyscy nienawidzą… Azjaci nienawidzą Czarnych, Ci Żydów, Żydzi Rosjan, Rosjanie Polaków, Polacy wszystkich innych i tak od początku.. Dziewiąty dzień jest przełomowy, akcje miasta rosną… Dnia czternastego mogę założyć koszulkę z napisem „I love NY”
Ludzie jednak są sympatyczni… wszyscy, Pani w sklepie również 🙂 Właściwie wszędzie się pytają „jak leci?”. Zrobię taki eksperyment w Polsce – zagadnę dowolnego przechodnia i zapytam się co u niego słychać. Widzę to tak:
- Ja: – Cześć! Co słychać ?
- Ktoś: – A chu… Ci do tego….
Inne fajne i mniej fajne rzeczy:
- W metrze można śpiewać, na ulicy też … i żadna stara raszpla nie zwróci Ci uwagi, że nie wolno. W ogóle ludzie chodzą jacyś bardziej uśmiechnięci.
- Wolno też, przechodzić na czerwonym świetle, chociaż zazwyczaj to bardzo ryzykowne zajęcie.
- Samochody są fajne, bo duże i nie kosztują majątku. To jest rzecz, narzędzie, a nie obiekt kultu, wzdychania po niedzielnej mszy i wiecznego polerowania 😀 Zarysował się… no to nie fart, kolejna rysa w tym miesiącu.
- Właściwie wszystko jest duże… nawet jak nie chcesz to jest duże.
- Można się ubrać dowolnie i nikt się na Ciebie nie patrzy jak na przybysza z innej planety/pedała/zboczeńca* (* – nie właściwe skreślić).
- Jesteś ANONIMOWY, a to oznacza, że nikogo nie obchodzisz i nikt nie obchodzi Ciebie… tutaj jest 8 i pół miliona takich jak TY – z czego spora część nie legalnie więc Ci próbują być jeszcze bardziej anonimowi
- Jest niestety brudno…
- Wymyśl sobie nację, której nie widziałeś i spróbuj jej nie znaleźć. Nie da się 🙂
- Nie ma zasięgu komórek w metrze (i to jest fajne !). Co ważniejsze nikt się o to tam nie awanturuje… a u nas krzyczeli, że jesteśmy 10 lat za wszystkimi 😉
- Widać mnóstwo prowizorki i rękodzieła (choć czasem to zaleta, bo można fajnie zarobić na prostych rzeczach)
- Czeki są w powszechnym użyciu … nadal. W Polsce realizacja czeku w krótkim terminie graniczy z cudem.
- Numerowanie ulic i alei liczbami jest o niebo praktyczniejsze niż nadawanie im nazw. Nie ma problemu zmieniających się bohaterów czy dylematów najpierw jest Marszałkowska a później Stawki czy może Gagarina… Była 3 ulica to musi być teraz 4… 🙂
- Policja jest miła (u nas z resztą też 🙂 )
- Na poczcie jest tak samo jak u nas, kolejka jak za papierem toaletowym za komuny, na 10 okienek otwarte jedno (i to nie znaczy, że ktoś tam pracuje)
- Warszawa ma SUPER system biletowy, o Nowym Jorku nie można tak powiedzieć (w W-wie można na jednym bilecie przesiąść się z metra do autobusu, w NY nie)
- Można wybierać w dowolnej kuchni świata pod warunkiem, że jest to albo fast food albo droga restauracja, nie znalazłem wariantu pośredniego.
- Brakuje zieleni…. nie licząc Central Parku, ktoś wybetonował całe miasto.
- Mają bardzo blisko do Oceanu… niektórzy nawet widzą go z okna (byłem, widziałem, zazdroszczę 🙂 )
- W większości miejsc elewacje budynków są czyste i w miarę zadbane. Nie atakują Cię zewsząd billboardy z szynką za 9,99 zł (chociaż, nie da się ukryć, że reklam jest dużo… tylko one jakoś wyglądają 🙂 )
- Trzeba znać kierunki geograficzne i się umieć nimi posługiwać. Dość często dostajesz wskazówkę, wysiądź na stacji X i spotkajmy się przy północno-zachodnim wyjściu.
PS. Podejrzewam, że pierwotnej nazwy większość mieszkańców tego miasta nie zna, tak jak większość mieszkańców Katowic nie zna (bądź nie chce znać), nazwy na cześć wodza – Stalinogród 🙂