Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.

Mark Twain

Jak się łatwo domyśleć to lubię żeglować. Ale ja lubię też podróżować tak w ogóle. Przemieszczać się z punktu A do punktu B.

Nic, ale to nic nie sprawia mi większej przyjemności jak wrzucenie paru rzeczy i wyjechanie. Nie pamiętam, żeby któryś wyjazd mi się nie podobał. Zawsze było świetnie. Przeczytałem kiedyś, że około 5 do 10 % ludności Ziemi jest uzależniona od życia „w drodze”… no to chyba się do nich zaliczam, bo od kiedy pamiętam zawsze wracając z jednego wyjazdu już miałem pomysł na następnych pięć. A jak mi się zdarzyło zasiedzieć w domu to mnie zaczynało nosić i gdzieś musiałem się ruszyć.

Nie muszę wyjechać na koniec świata (choć lubię) albo wspiąć się na Kilimandżaro (choćbym chciał), wystarczy urwać się gdzieś blisko. Nie biję rekordów, nie wytyczam nowych szlaków czy nie odkrywam nowych cywilizacji. Bo w zasadzie już to ktoś zrobił, a jak nie to niech to robią inni. Nie jestem wielkim podróżnikiem przez duże P podróżujący po to by zdobyć tytuł czy nagrodę za „coś tam i gdzieś tam”. Moje wyjazdy są… zwykłe.

Takie zwykłe zwykłe. Pakuję się, wychodzę z domu, przemieszczam się do miejsca lub miejsc, które chcę odwiedzić, oglądam, zaglądam, podglądam, słucham i podsłuchuje zarówno w miejscach, które każdy przewodnik turystyczny umieszcza na liście Top 10 do zobaczenia jak również w takich, które się w tych przewodnikach nieznalazły. Mogę wtedy poznać ludzi takimi jacy są normalnie, a nie takimi jacy są dla przywożonych autokarami turystów. Uwielbiam się nie spieszyć, móc usiąść nawet na krawężniku i obserwować jak ludzie w danym miejscu się poruszają, jak parkują, czy i jak się pozdrawiają jak się widzą, co i jak jedzą. Liczy się dla mnie klimat podróży, spotkani ludzie, zjedzone jedzenie czy zobaczone widoki, a nie rekordy…

Pod żaglami

Żegluję od dziecka i to nie za dużego, w przeróżnych formach i odmianach. Zaczynałem od pływań i szkoleń na Mazurach i Zalewie Zegrzyńskim, później przyszedł czas na pierwsze rejsy morskie. Te z perspektywy czasu były wręcz prymitywne i siermiężne, ale hartowały ciało i ducha 🙂

Po nich przyszedł czas na jachty większe, czy wręcz duże, wygodniejsze i szybsze. Przyszedł też czas na wyprawy i rejsy na przysłowiowy koniec świata. Był też taki czas, że sporo żeglowałem na żaglowcach takich jak.: Zawisza Czarny, Pogoria i Fryderyk Chopin. Pełniłem tam funkcję od oficera wachtowego do kapitana stażysty.

Następny krok to rejsy morskie z dziećmi… Regaty Sydney – Hobart przy tym to bułka z masłem i chodzenie na łatwiznę.
A jak jesteśmy już przy regatach to w kilku udało mi się wziąć udział. Największe z nich to ARC przez Atlantyk, czyli Atlantic Rally for Cruisers. A jedne takie (Classic Cup) wymyśliliśmy z kolegami z klubu i do dziś się odbywają.

W ciągu tych lat przepłynąłem coś koło 70000 mil morskich (to trzy obwody Ziemi licząc po równiku) po morzach „zimnych” jak Bałtyckie, Północne, Norweskie, Barentsa czy Grenlandzkie oraz „ciepłych” jak Karaibskie, Śródziemne (m.in Liguryjskie, Tyrreńskie, Adriatyckie, Egejskie, Jońskie). Udało mi się też przepłynąć spore połacie Atlantyku od Svalbardu przez Maderę i Wyspy Kanaryjskie do Cieśniny Magellana oraz po kawałku Oceanu Indyjskiego i Spokojnego.

Uzyskałem chyba wszystkie możliwe i potrzebne uprawnienia (zarówno sportowe jak i zawodowe) do żeglowania na jachtach i do szkolenia żeglarskiego. Posiadam patent kapitana jachtowego, kapitana motorowodnego, instruktora żeglarstwa, radiooperatora SRC i LRC, operatora radaru oraz tzw.: „STCW”.

Moje najciekawsze rejsy to:

  • 1995: Mój pierwszy rejs jachtem po morzu ever 🙂
  • 2000: Mój pierwszy rejs jako kapitan.
  • 2003: Mój pierwszy rejs na żaglowcu „Zawisza Czarny”.
  • 2004: Mój pierwszy rejs na żaglowcu „Pogoria”.
  • 2004: Płynę w rejsie dookoła Nordkappu na s/y „Politechnika”. Był to odcinek wyprawy do Ziemi Franciszka Józefa, która to została nagrodzona I nagrodą „Rejs Roku 2004” i nagrodą „Srebrny Sekstant”.
  • 2005: Organizuję etapowy rejs na s/y „Politechnika” z Gdyni dookoła Islandii. Prowadzę odcinek z Obanu w Szkocji, zawijamy lewą burtą dokooła Islandii i kończymy w Keflaviku. Trafia mi się mega fajna załoga.
  • 2005: Pierwszy raz prowadzę jacht o długości powyżej 20 metrów. To „Bryza H”
  • 2005: Pierwszy raz płynę jako starszy oficer na żaglowcu „Pogoria”.
  • 2005: Współorganizuję i dowodzę jednym z jachtów w czasie regat bez użycia GPS, czyli „SKŻ Classic Cup„.
  • 2006: Pierwszy rejs samotny. Było ciężko.
  • 2006: Organizuję kolejny etapowy rejs z Gdyni. Tym razem płyniemy z Lizbony na Maderę i do Maroka po wybrzeżu Atlantyku.
  • 2006: Współorganizuję wyprawę na s/y Joseph Conrad do Afryki. Prowadzę rejs z Kadyksu do Maroka od strony Morza Śródziemnego oraz z Lizbony do Ostendy.
  • 2006: Wziąłem udział jako starszy oficer w projekcie „Zobaczyć Morze” na żaglowcu „Zawisza Czarny”. Rejs nagrodzony Nagrodą Specjalną Telewizji Polskiej „Rejs Roku 2006”.
  • 2007: Pływałem jako zastępca kapitana na żaglowcu „Fryderyk Chopin”.
  • 2008: Pierwszy raz płynę jako kapitan stażysta na żaglowcu „Zawisza Czarny” i po raz trzeci z „Zobaczyć Morze”.
  • 2009: Odbieram nowy jacht (Oyster 46) ze stoczni w Anglii i przeprowadzam go na Karaiby. Przy okazji pierwszy raz przepłynąłem Atlantyk. To mój najdłuższy rejs: 5000 mil morskich.
  • 2009: Startuję w regatach Atlantic Rally for Cruisers (ARC) na trasie Las Palmas – Rodney Bay. Zająłem piąte miejsce w grupie (na 18) i 40-te na 182 jachty w ogóle.
  • 2011: Pierwszy rejs rodzinny z dziećmi. Pływamy po Seszelach.
  • 2011: Rejs na s/y „Isfuglen” po zachodnim wybrzeżu Grenlandii i drugie przejście przez Atlantyk.
  • 2013: Rejs dookoła Svalbardu (Spitsbergenu) przez cieśninę Hinlopen oraz przekroczenie 81 równoleżnika szerokości północnej. Ponownie na s/y „Isfuglen”
  • 2014: Po raz dziewiąty organizuję regaty „Classic Cup„. Biorę w nich udział po raz szósty, ale dopiero po raz pierwszy je wygrywam.
  • 2014: Płynę wzdłuż wybrzeża argentyńskiego, wchodzę do cieśniny Magellana. Był to odcinek wyprawy „Shackleton 2015”, która to została nagrodzona Trzecią Nagrodę Honorową „Rejs Roku 2015”. Jacht „Isfuglen”.
  • 2015: Piąty raz biorę udział w „Zobaczyć Morze”. Tym razem jako oficer wachtowy. Za to pierwszy raz moje dziecko płynie na rejs żaglowcem, a pasażerów tam nie ma jak wiadomo.
  • 2016: Po latach pływania w dziale nawigacyjnym po raz pierwszy jadę do działu mechanicznego, czytaj do maszyny. Pływam jako motorzysta na „Zawiszy Czarnym”. Ciekawe doświadczenie… niektórzy krzyczą „Zdrada!” 😉
  • 2018: Rejs po kanałach w Chile. 1000 mil po dzikich i nie odwiedzanych wodach Oceanu Spokojnego, który wcale nie jest taki spokojny. Odcinek jest częścią  wyprawy jachtu „Isfuglen”, który opływał Amerykę Południową.
  • 2022: Na „Isfuglenie” płyniemy z Dublina przez Walię, Kornwalię, Wyspy Scilly, Wyspy Normadzkie do Cherbourga.
  • 2023: Ponownie na „Isfuglenie” tym razem na trasie Reykjavík – Vestmannaeyjar – Wyspy Owcze – Szetlandy – Stavanger

podróże lądem

Żeglowanie żeglowaniem, ale co jakiś czas warto wrzucić plecak na plecy i zobaczyć to jedno z przepięknych miejsc na Ziemi, gdzie nie da się dopłynąć jachtem albo taka podróż, w moim odczuciu przynajmniej, jest nieopłacalna. Forma wtedy jest mało ważna. Można pieszo, wierzchem na koniu, w kolumnie wojskowej, drogą, powietrzem i pod wodą. Na krótko i na długo. Jakkolwiek byle do przodu.

Odwiedziłem w ten sposób tak egzotyczne z punktu widzenia Polski miejsca jak Argentyna, Chile, Hawaje, Seszele, Grenlandia, Islandia, Svalbard (Spitsbergen), Karaiby, północno-wschodnie wybrzeże USA, Maroko, Libia, Jordania, Izrael, Palestyna, Kenia, Rwanda, Somalia, Somaliland, Etiopia, Tajwan, Japonia, Korea Południowa, ale zobaczyłem też wiele świetnych miejsc w Polsce i Europie.

Moje ulubione kierunki wyjazdów to Skandynawia, daleka północ (Svalbard, Grenlandia, Islandia) oraz Afryka i Bliski Wschód. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś dotrzeć do Australii, Nowej Zelandii i na wyspy Oceanii.

Zapraszam do oglądania i czytania. Do zobaczenia gdzieś i kiedyś…

Darek Krzemiński